6 listopada 2020

Upiorne Święta. Antologia

Upiorne święta zbierają w większości negatywne recenzje, a ja jak zawsze muszę inaczej niż wszyscy - i napiszę, że mnie się podobało! Oczywiście, jak 99,9% antologii i ta jest nierówna i zawiera różnej jakości teksty, jednak parę opowiadań tak diabelsko mnie zachwyciło, że nawet gdybym książkę kupiła, a nie dostała egzemplarz recenzencki to bym wydanych pieniędzy nie żałowała.

5 października 2020

Może pora z tym skończyć - Iain Reid

Do Może pora z tym skończyć Iaina Reida ciągnęło mnie już od dłuższego czasu. Zawsze z wielką ochotą sięgam po książki, które zbierają od czytelników skrajne opinie. Jak więc jest ze mną - czy należę do miłośników tego tytułu czy do większości, która uważa powieść Reida za gniot i grafomanię? Plasuje się gdzieś pośrodku. To jest tak dziwaczna, tak oryginalna i nierówna książka, że nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czy mi się podobało.

26 września 2020

Chodź ze mną - Konrad Możdżeń

Co dostaniemy po wrzuceniu do jednego garnka i zmiksowaniu ze sobą Kuchennych Rewolucji, retro powieści grozy i horroru o przeklętej piwnicy? Ano, dostaniemy niesamowicie oryginalną, intrygującą i przerażającą powieść. A co jeśli okrasimy to ogromną dawką talentu pisarskiego? To wtedy otrzymamy Chodź ze mną

Trafiliście kiedyś na książkę, która już pierwszym akapitem całkowicie wstrzeliła się w Wasz gust i preferencje literackie? Ja miałam szczęście doświadczyć tego dwa razy - przy Song of Kali Simmonsa i właśnie przy debiucie Konrada Możdżenia.

21 września 2020

Dracul - Dacre Stoker, J.D. Barker

Dracul nie zagościł w Waszych planach czytelniczych? Jeśli tak - to powiem Wam, że dużo tracicie, oj bardzo dużo - gdyż to jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat! Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ta książka wywrze na mnie aż tak piorunujące wrażenie. J.D. Barker już Czwartą Małpą udowodnił, że żadnym grafomanem nie jest i do mrocznych i niebanalnych historii ma nieprzeciętne pióro. A „Draculem” napisanym wraz z Dacrem Stokerem tylko potwierdził swój pioruński talent. Panom udało się napisać pełnokrwistą gotycką powieść grozy. Już od pierwszych stron miałam przeczucie, że oto trafiła mi się książka wyjątkowa, która zdecydowanie wybija się ponad poziom większości dzisiejszych horrorów.

18 września 2020

Kraina Lovecrafta - Matt Ruff

Wyjaśnijmy to sobie od razu - Kraina Lovecrafta to nie, jak spodziewała się znaczna część czytelników, powieść, a zbiór ośmiu opowiadań, z których każde stanowi odrębną opowieść, jednak wszystkie są ze sobą luźno powiązane za sprawą występujących w nich bohaterów - rodziny czarnoskórych Turnerów i jej najbliższych przyjaciół. I jak to ze zbiorami najczęściej bywa - teksty są na różnym poziomie.

Rewelacyjne jest tytułowe opowiadanie otwierające Krainę jak i niesamowicie pomysłowe Jekyll w Hyde Parku, w którym czarnoskóra bohaterka pewnego dnia budzi się biała. W tych dwóch tekstach Ruff znakomicie ukazał problemy i ograniczenia z jakimi w rasistowskiej Ameryce lat 50 na co dzień musiała zmagać się czarnoskóra społeczność.

12 września 2020

Zbaw nas ode złego - Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool

Sięgając po Zbaw nas ode złego Ralpha Sarchie wiedziałam na co się piszę, bo wcześniej już miałam nieprzyjemność czytać utrzymany w podobnym klimacie arcy-paździerz - Demonologów. Byłam więc przygotowana na stek bzdur, zatrzęsienie absurdów i idiotyzmy wylewające się z każdej strony. A jednak i tak Sarchiemu udało się mnie zaskoczyć!

8 września 2020

Osobliwe zdarzenia - Joseph Sheridan Le Fanu

Joseph Sheridan Le Fanu zasłużył sobie na miejsce w panteonie klasyków grozy głównie dzięki dwóm utworom - wampirycznej noweli Carmillii i wiktoriańskiej gotyckiej powieści Stryj Silas. Warto jednak docenić Irlandczyka również jako autora krótkich form.

Osobliwe zdarzenia to zbiór bardzo różnorodny - i jeśli chodzi o tematykę i klimat i samą grozę zawartą w tekstach. W zbiorze znajdziemy opowiadania zarówno lżejsze - które czytelnicy o słabszych nerwach bez problemu mogą czytać po zmroku, historie nawiązujące do baśni i folkloru, jak i takie od których włos się jeży na głowie.

4 września 2020

Spalone - Jane Casey

Do tej książki idealnie pasuje stwierdzenie „nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz”. Pierwsza 1/3 Spalonych ciągnęła się jak guma od majtek. Niewiele ponad 100 stron męczyłam kilka dni i nawet parokrotnie poważnie rozważałam możliwość ciśnięcia książki w kąt i definitywnego porzucenia czytania. Jednak w pewnym momencie nagle zaiskrzyło i sytuacja zmieniła się o 365 stopni - resztę powieści pochłonęłam na raz. Przez cały dzień byłam dosłownie przylepiona do książki - jakby mnie Kropelką ktoś przykleił. “Co kropelka sklei sklei, żadna siła nie rozklei!” - to o mnie i Spalonych!

30 sierpnia 2020

Six Stories - Matt Wesolowski

Zagraniczni czytelnicy niemal jednogłośnie zachwycają się Six Stories Matta Wesolowskiego. Przeczytałam i teraz i ja dołączam do entuzjastów tego tytułu. A z początku podchodziłam do tej książki sceptycznie - zupełnie nie byłam przekonana do formy i to aż tak bardzo, że wątpiłam czy uda mi się przebrnąć przez całość. Bo o ile podcasty słuchać jak najbardziej lubię tak podcast w formie literackiej - sądziłam, że to zupełnie nie moja bajka. No i byłam w błędzie!

10 sierpnia 2020

Mr. X - Peter Straub

I nadszedł ten dzień, kiedy z żalem muszę stwierdzić, że Peter Straub mnie rozczarował. A myślałam, że to nigdy nie nastąpi, gdyż dotychczas Straub był dla mnie autorem-pewniakiem - każda jego powieść, po którą sięgałam bezbrzeżnie mnie zachwycała. Tak było aż do teraz. 

Mr. X jak i inne książki autora trudno zakwalifikować do jednego konkretnego gatunku - po części jest to horror, po części kryminał, z bogato rozbudowaną warstwą obyczajową. Sam początek kompletnie nie zwiastował późniejszego zawodu - było wręcz odwrotnie, gdyż pierwsze rozdziały były na tyle intrygujące, że spodziewałam się, że właśnie trzymam w rękach arcydzieło grozy na miarę Floating Dragon.

21 lipca 2020

Głębia ciemności - Michael Laimo

Głębia ciemności Michael Laimo to kolejny przykład, że nie warto zawsze ślepo ufać recenzjom na portalach książkowych typu Lubimy Czytać. Co ciekawe zagraniczni czytelnicy w ocenie tego horroru już tacy srodzy i krytyczni nie są. Wina słabego przekładu? Po części owszem. Topornie brzmiący język, sztuczne dialogi plus błędy tłumaczeniowe w stylu „thank you from the mountain” - miałam wrażenie jakby pierwsze 20 stron tłumaczył ktoś kto angielskiego nauczył się z kursów video Magic English. Dalsze rozdziały na szczęście czyta się już płynnie, styl jest lekki i naturalny. Będę się upierać - nie ma szans żeby za przekład całości odpowiadała tylko i wyłącznie jedna osoba. 

19 lipca 2020

Podsumowanie | Czerwiec 2020

Pewnie nikogo nie zdziwi, że czerwiec u mnie zdecydowanie należał do Abominacji! Nie przesadzę jak napiszę, że to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w c ał y m swoim życiu. Wspaniała fikcja historyczna (wszyscy którzy nazywają Abominację przygodówką - bye! #We'reNotFriendsAnymore), która za sprawą niezwykle plastycznych opisów i jedynego w swoim rodzaju mroźnego klimatu zaraża czytelnika pasją do tematu himalaizmu. W czerwcu w końcu sięgnęłam po cykl, na który miałam chrapkę już od dawna. Mowa tu o Kole Czasu Roberta Jordana. Pierwszy tom mnie autentycznie zachwycił - ach, ile tu emocji było w trakcie czytania! Tak więc Koło zapowiada się bardzo obiecująco. Wprawdzie ilość tomów nadal mnie przeraża, ale kontynuować będę na pewno! Jakieś hiper gnioty w tym miesiącu się nie trafiły, ale jednak bez rozczarowań też się nie obyło. Reżyser śmierci to bardzo mierna kontynuacja świetnego pierwszego tomu serii o detektywach Jessice Balzano i Kevinie Byrnie. Zbierające niemal same 4 i 5 na Goodreads The Troop jest w najlepszym razie przeciętne. Gdyby uszczuplić ten horror o wszystkie ohydne, powodujące odruch wymiotny drastyczne opisy to zostałby z tego produkt książko-podobny. Ani fabuła nie jest zbyt oryginalna i intrygująca, ani postaci rozbudowane i głębokie. Niestety i powrót - po paromiesięcznej przerwie - do jednej z moich top 3 książkowych serii zdecydowanie nie należy do najbardziej udanych. Karmazynowy brzeg okazał się jednym z najsłabszych tomów przygód Pendergasta. Jednak nie zniechęcam się i oczywiście i po kolejne części sięgnę. Jednak za bardzo kocham te książki, zbyt dużo mam z nimi związanych fantastycznych wspomnień, żeby rezygnować przez jeden mniej udany tom. Co do pozytywnych niespodzianek - to do tych zaliczam lovecraftowskie Cienie Nowego Orleanu i czwartą odsłonę perypetii prywatnego detektywa Davida Rakera Zniknęli na zawsze. Spodziewałam się książek co najwyżej niezłych, a tymczasem obydwie okazały się świetne!

Przeczytane w maju:

The Rats - James Herbert 3.5/5
I Call Upon Thee - Ania Ahlborn 4/5
Oko Świata - Robert Jordan 4.5/5
Abominacja - Dan Simmons 4.75/5
Kukuczka - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski 4/5
Reżyser śmierci - Richard Montanari 2.5/5
The Troop - Nick Cutter 3/5
Wyspa doktora Moreau - H.G. Wells 5/5
Cienie Nowego Orleanu - Maciej Lewandowski 4/5
Karmazynowy brzeg - Douglas Preston, Lincoln Child 2.75/5
Dzień wagarowicza - Robert Ziębiński 3.75/5
Zniknęli na zawsze - Tim Weaver 4/5

15 lipca 2020

Stalker - Lars Kepler

Stalkerem po paroletniej przerwie powracam do kontynuowania poznawania przygód szwedzkiego komisarza Joony Linny. Mam bardzo sprzeczne odczucia co do 5 odsłony cyklu autorstwa Larsa Keplera. Z jednej strony czytało mi się ją wyśmienicie i wciągnęła mnie na amen. Intryga kryminalna była tak zawiła, a akcja tak dynamiczna, trzymająca w napięciu i pełna niespodziewanych zwrotów fabularnych, że jak usiadłam do lektury to kontakt się ze mną urywał, a jedyny świat jaki dla mnie istniał to ten przedstawiony na kartach powieści. Ponad 600-stronicowe tomiszcze połknęłam w niecałe dwie doby. No i niby wszystko pięknie idealnie, och wow książka zasługująca na 10 gwiazdek. A no właśnie nie. Bo pomimo najwyższych walorów rozrywkowych i sporej dawki czytelniczej przyjemności jaką zapewnił mi Stalker w trakcie lektury to jednak już na następny dzień po skończeniu książki mój entuzjazm znacznie opadł. Dopiero na chłodno zdałam sobie sprawę, że jednak tak kolorowo to nie było i powieść mimo, że niezwykle interesująca, to jednak dosyć nijaka i niezapadająca w pamięć. 

10 lipca 2020

Biała Wiedźma - Adam Zalewski

Drugie spotkanie z twórczością Adama Zalewskiego za mną. Drugie i tym razem już ostatnie. Nie wiem dlaczego sobie to robię i będąc czytelnikiem nie trawiącym, a wręcz posiadającym ostrą alergię na pisane przez Polaków powieści z fabułą osadzoną w USA, nadal po takie książki sięgam. Oczywiście i tu zdarzają się wyjątki od reguły i można trafić na naprawdę świetne tytuły (Dziewczyna ze snów Michał Gałwy i Cienie Nowego Orleanu Macieja Lewandowskiego), w których ta “amerykańskość” nie razi, jest jak najbardziej naturalna i wiarygodna na tyle, że można mieć wrażenie, że książka była pisana przez autora z USA, a nie naszego rodaka. Biała Wiedźma zdecydowanie do tych chlubnych wyjątków nie należy. I największą krzywdę tej książce zrobiło właśnie usilne zrobienie z niej AMERYKAŃSKIEJ powieści, w sumie zupełnie niepotrzebne - bo bez większych problemów historia mogłaby się rozgrywać w polskich realiach - wymagałaby jedynie kosmetycznych zmian. 

4 lipca 2020

Dzień wagarowicza - Robert Ziębiński

Polacy nie gęsi i swój slasher mają! A i wstydzić się czego nie mamy, bo Dzień Wagarowicza to pozycja dużo więcej niż przyzwoita. Aż trudno uwierzyć, że ten podgatunek horroru dopiero u nas raczkuje. Jeśli na start dostajemy tak udaną książkę jak Dzień Wagarowicza to kto wie czy za parę lat Polska nie stanie się litaeracką slasherową potęgą.

Jestem psychofanką slasherów, więc nikogo nie powinno zdziwić, że powieść Ziębińskiego ogromnie mnie ciekawiła i była jedną z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych nadchodzących premier. Nie dość, że slasher to jeszcze z fabułą osadzoną w mazurskich lasach w czasach PRL. Sami przyznajcie - czy to nie brzmi jak połączenie doskonałe? A co najlepsze - to nie jest kolejna książką przy której będziemy rozpaczać “a mogło być tak dobrze - bo pomysł super, ale wykonanie już dużo gorzej”. Nie tym razem! Robert Ziębiński trochę zaszalał i zabawił się gatunkiem - dodając do slashera elementy animal / monster horroru. I ja wiem, że w tej chwili możecie czuć się lekko zdezorientowani, bo liczyliście na sto procent slashera w slasherze, ale nie zniechęcajcie się do lektury i wierzcie mi - wyszło to wszystko świetnie!

26 czerwca 2020

Wyspa doktora Moreau - Herbert George Wells

Miałam spory problem jak ugryźć tę recenzję. I nie - nie dlatego, że Wyspa doktora Moreau jest książką nijaką czy nawet słabą - jest wręcz odwrotnie. Dzieło Wellsa bez najmniejszych wątpliwości zasługuje na swój kultowy status. Tak samo określenia “klasyk” i “arcydzieło” absolutnie nie są w przypadku tego tytułu używane na wyrost. I właśnie tu tkwi szkopuł - paradoksalnie to o tych słabych, a jeszcze lepiej - szatańsko złych lekturach pisze mi się najłatwiej. Recenzowanie książek wybitnych (a taka właśnie jest Wyspa) zawsze nastręcza mi problemów, gdyż wiem, że nawet jeśli będę się jak najbardziej starać to i tak w swojej opinii nie oddam ich geniuszu.

22 czerwca 2020

Podsumowanie | Maj 2020


No i jest - pierwsze na blogu podsumowanie miesiąca! Maj okazał się rekordowym miesiącem jeśli chodzi o porzucone i niedokończone książki. Jakby co - to niczego nie żałuję. Zbyt dużo nieprzeczytanych książek zalega mi na półkach i na czytniku, żebym miała tracić cenne godziny na męczenie paździerzy. Przez dwa potworne gnioty - Czerwień i Szadź dużo czasu upłynie nim znów sięgnę po polskie kryminały. Wyjątek zrobię dla Ćwieka i Chmielarza, ale od innych autorów raczej będę trzymać się z daleka. Korci mnie żeby zrobić oddzielny post o tych dwóch “arcydziełach”, bo normalnie gotuje się we mnie i słowa krytyki same cisną się na usta ilekroć widzę gdzieś te książki. A, że jednej kontynuacja dopiero co pojawiła się w księgarniach, a na podstawie drugiej zrobiono serial to obydwie niemal wyskakują mi z lodówki. Na razie nie dane mi zapomnieć mąk, jakie przeżywałam w trakcie lektury. I jeszcze Teraz zaśniesz sprawiło, że chciałam sobie wsadzić mikser w oczy (a raczej w uszy - bo audiobooka słuchałam). Papka, a nie literatura.
Jak zwykle nie zawiódł King, Deaver, May i Straub. Po ich książki mogę sięgać w ciemno! Mile zaskoczyła mnie seria o Rizzoli i Isles autorstwa Tess Gerritsen. Parę lat temu czytałam jakieś dwie czy trzy części i pamiętałam, że tragedii nie było, ale też nie na tyle super, żebym od razu brała się za wszystkie tomy. A teraz poszła jedna część za drugą - bardzo przyjemnie się tego słuchało. Po kolejne części sięgnę z wielką ochotą. Tak samo miałam nosa, żeby dać jeszcze jedną szansę Timowi Weaverowi - druga część przygód dziennikarza-detektywa Davida Rakera wypada zdecydowanie lepiej od swojej poprzedniczki. Liczę na to, że w przypadku tego cyklu zaistnieje tendencja zwyżkowa i z każdą kolejną książką talent Weavera będzie się uwidaczniał coraz wyraźniej. Bo, że Weaver potrafi pisać rasowe, przesiąknięte brudnym i ponurym brytyjskim klimatem kryminały to nie wątpię. I na koniec - miesiąc bez książki #niechktośtounaswyda to miesiąc stracony i w maju ten tytuł należy się December Park Ronalda Malfiego. Znakomity horror z typu coming-of-age! Poza fragmentami autentycznej grozy, historia pełna wzruszeń i ciepła - traktująca o sile przyjaźni i rodzinnej miłości. Wydawać u nas, koniecznie!

Przeczytane w maju:

Sobowtór - Tess Gerritsen 4/5★ 🎧
Ghost Story - Peter Straub 5/5
Klub Mefista - Tess Gerritsen 3.5/5 🎧
Autopsja - Tess Gerritsen 2/5 🎧
Mumia - Tess Gerritsen 3/5 🎧
Szadź - Igor Brejdygant 1.5/5 🎧 DNF 
Tik-Tak - Dean Koontz 3/5
Rzeźbiarz śmierci - Chris Carter 2/5 🎧
Teraz zaśniesz - C.L. Taylor 1/5 🎧 DNF
The Critic - Peter May 4/5
Bezsenność - Stephen King 4.5/5
Dziewiąty grób - Stefan Ahnhem 3,5/5 🎧
Czerwień - Małgorzata Oliwia Sobczak 1.5/5 🎧
December Park - Ronald Malfi 4.5/5
Bez ostrzeżenia - Tim Weaver 3/5
Roland - Stephen King 4.5/5
Pokój straceń - Jeffery Deaver 4/5

Miasteczko Salem  - Stephen King 4.5/5
From a Buick 8 - Stephen King 4.5/5
Ludzie z bagien - Edward Lee 1.5/5★ DNF
Charlie Ciuch-Ciuch - S. King 4/5

17 czerwca 2020

Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski

Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście autorstwa Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego to moje pierwsze spotkanie zarówno z literaturą górską jak i z postacią samego Jerzego Kukuczki. Nie ukrywam, że pomimo ogromnej ilości entuzjastycznych recenzji miałam małe wątpliwości co do tej biografii. Jeszcze przy kasie nie byłam do końca przekonana czy to trafny zakup i czy Kukuczka przypadkiem nie okaże się niczym więcej niż ładną wydmuszką. Obawiałam się czy nie jest to jedynie pięknie wydany album, w którym autorzy postawili przede wszystkim na szatę graficzną książki, a sama treść została potraktowana po łebkach. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne - ta w znacznej części wypełniona fotografiami biografia tak naprawdę zawiera w sobie mnóstwo treści! I co najważniejsze - treści niezwykle interesującej, a wręcz i porywającej.

13 czerwca 2020

Reżyser śmierci - Richard Montanari

Świetnie wspominam pierwszą powieść Montanariego - “Różańcowe dziewczęta”. Bardzo dobry thriller z typu tych jakie lubię najbardziej - mroczny, brutalny, z niesamowicie gęstą atmosferą i wciągająca nie dającą się przewidzieć fabułą. Bez wahania sięgnęłam więc i po kontynuację przygód policjantów z filadelfijskiego wydziału zabójstw - Balzano i Byrne’a. Liczyłam na równie udaną lekturę co “Dziewczęta” i tu niestety spotkał mnie spory zawód, bo “Reżyser śmierci” w porównaniu do swojego poprzednika wypada blado. Montanari debiutem bardzo wysoko postawił sobie poprzeczkę i tym razem nie udało mu się jej przeskoczyć. To nie tak, że to jest jakiś wyjątkowo słaby thriller - ba! nawet stawiając go obok najnowszych bestsellerowych tytułów wypada całkiem nieźle, jednak znając możliwości Montanariego to jak na niego wyszło całkiem przeciętnie. 

11 czerwca 2020

Abominacja - Dan Simmons

Zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne jestem w mniejszości, ale dla mnie Abominacja jest perfekcyjna! (Z małym ale.) Ta książka wywarła na mnie tak piorunujące wrażenie, że z jednej strony mogłabym o niej rozprawiać godzinami, a z drugiej trudno mi zebrać się w sobie i napisać o niej parę zdań, bo obawiam się, że nie znajdę odpowiednich słów, które odpowiednio oddałyby doskonałość tej powieści. Nie czytałam recenzji innych czytelników i nie za bardzo potrafię odgadnąć skąd tak niskie oceny, bo Abominacja to Simmons w najlepszym wydaniu. W mojej opinii ta powieść w niczym nie ustępuje Terrorowi - i tu i tu na najwyższy podziw zasługuje gigantyczny research, jaki Simmons musiał wykonać przygotowując się do pisania tej powieści. Z jakimi detalami opisane są tu górskie krajobrazy i cały przebieg wspinaczki. Aż trudno uwierzyć, że autor sam nie jest himalaistą i nie zna Himalajów z autopsji, a jedynie ze źródeł pierwotnych. Jak trafnie Simmonsowi udało się oddać wszelkie lęki i trudności związane ze wspinaczką! Po skończeniu Abominacji od razu sięgnęłam po biografię Kukuczki i w trakcie jej czytania przy niejednym fragmencie łapałam się na tym, że „o! tak samo opisane to było u Simmonsa”. Tak jak w Terrorze tak i w Abominacji zafascynowały mnie opisy przyrody. Simmons jak nikt inny potrafi zniewalająco i plastycznie pisać o zimnych, nieprzystępnych i nieprzyjaznych człowiekowi krajobrazach. Ja wręcz miałam przed oczami te wszystkie skute lodem i ukryte pod śniegiem szczyty i przełęcze i momentami nie mogłam się opędzić myśli, że wolałabym teraz wspinać się przy 40-stopniowym mrozie po Mount Evereście niż siedzieć wygodnie w domu ze świecącym jasno słońcem za oknem.