
Sięgając po Zbaw nas ode złego Ralpha Sarchie wiedziałam na co się piszę, bo wcześniej już miałam nieprzyjemność czytać utrzymany w podobnym klimacie arcy-paździerz - Demonologów. Byłam więc przygotowana na stek bzdur, zatrzęsienie absurdów i idiotyzmy wylewające się z każdej strony. A jednak i tak Sarchiemu udało się mnie zaskoczyć!