15 lipca 2020

Stalker - Lars Kepler

Stalkerem po paroletniej przerwie powracam do kontynuowania poznawania przygód szwedzkiego komisarza Joony Linny. Mam bardzo sprzeczne odczucia co do 5 odsłony cyklu autorstwa Larsa Keplera. Z jednej strony czytało mi się ją wyśmienicie i wciągnęła mnie na amen. Intryga kryminalna była tak zawiła, a akcja tak dynamiczna, trzymająca w napięciu i pełna niespodziewanych zwrotów fabularnych, że jak usiadłam do lektury to kontakt się ze mną urywał, a jedyny świat jaki dla mnie istniał to ten przedstawiony na kartach powieści. Ponad 600-stronicowe tomiszcze połknęłam w niecałe dwie doby. No i niby wszystko pięknie idealnie, och wow książka zasługująca na 10 gwiazdek. A no właśnie nie. Bo pomimo najwyższych walorów rozrywkowych i sporej dawki czytelniczej przyjemności jaką zapewnił mi Stalker w trakcie lektury to jednak już na następny dzień po skończeniu książki mój entuzjazm znacznie opadł. Dopiero na chłodno zdałam sobie sprawę, że jednak tak kolorowo to nie było i powieść mimo, że niezwykle interesująca, to jednak dosyć nijaka i niezapadająca w pamięć. 
Sprytnie całkowity brak jakiegokolwiek klimatu przyćmiony jest przez szalenie dynamiczną akcję. Sama historia jest tak angażująca, że w trakcie czytania ów brak tak charakterystycznej dla skandynawskich thrillerów mrocznej, zimnej atmosfery jest kompletnie niezauważalny. A przecież często to właśnie otoczka samej opowieści bardziej niż właściwa treść przesądza o znakomitości książki. Osobiście uwielbiam kryminały Michaela Connelly'ego - to co je tak wyróżnia z tysiąca innych pozycji z tego gatunku to właśnie unikatowy, niepodrabialny klimat jaki potrafi wykreować autor. Z kart powieści Connelly'ego aż wylewa się amerykańskość - każde zdanie przesiąknięte jest czy to brudem Los Angeles czy duchotą i suchym powietrzem Nowego Meksyku. Te książki są tak realistyczne, że czyta się je jak reportaże. W pisarstwie małżeństwa kryjącego się pod pseudonimem Lars Kepler żadne z powyższych nie występuje. Nie wiem, może stałam się wyjątkowo wybredna jeśli chodzi o kryminały i wciągająca, logiczna i pełna twistów historia to dla mnie już za mało, żeby uznać książkę za bardzo dobrą. Może zbytnio “wsiąkłam” w klimatyczne pozycje wspomnianego już Connelly'ego czy Grange’a i Mankella - autorów którzy nie stronią od wplatania w fabułę swoich powieści aktualnych problemów społecznych, polityki i historii, że kryminał pozbawiony tych elementów nie jest już dla zaspokojenia mojej satysfakcji czytelniczej wystarczający.

Jeszcze w trakcie czytania byłam pewna, że Stalkera będę polecać na prawo i lewo jako jeden z najlepszych dostępnych na rynku skandynawskich kryminałów. Dobrze, że nie pisałam tej opinii na świeżo po zamknięciu książki, bo teraz moje odczucia są - może nie diametralnie - ale jednak daleko różne. Nadal twierdzę, że powieść Keplera jako czytadło sprawdza się doskonale - wciąga tak, że pokona nawet najgorszy zastój czytelniczy. Ale niestety - Stalker to tylko i wyłącznie czytadło i czytelnicy lubujący się w ambitniejszych kryminałach, które poza rozrywką dostarczają porcji wiedzy o świecie - koniec końców będą rozczarowani.

Ocena: 3.25/5

Stalker - Lars Kepler
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron: 608
Data wydania: 27.07.2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz